2 cze 2014

Od Kreski C.D. od Samanthy - "Tego nie wiadomo"

- Kreml! - krzyczałam biegnąc w jego stronę. Po chwili jednak zorientowałam się że jako dama nie powinnam pędzić jak szalona w stronę Kremla. Stanęłam więc z gracją, przybrałam poważny wyraz twarzy i czekałam aż mój narzeczony (TAK: narzeczony!) dobiegnie. Udało mu się to chwilę później, gdy słaniając się na nogach dotarł do mnie z zadyszką. Teraz, uznałam za stosowne, zapytać, o co chodzi.
- Co się stało, Kremlu?
- Niic... - wilczur starał się przypomnieć sobie, o co chodziło - Ach! - krzyknął - wszystko już załatwione!
- Kiedy ślub? - zapytałam znów lakonicznie
- Pojutrze! - uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech. Nawet nie zauważyliśmy, gdy podeszła do nas Samantha, a za nią przydreptał Mundus.
- Kto to jest?! - usłyszałam zza siebie. Odwróciłam się, i zobaczyłam owo błękitne stworzenie które określiło siebie jako "Milvus hyacintho", wskazujące skrzydłem mego narzeczonego. Gdy ten to zobaczył, odskoczył jak oparzony i krzyknął:
- Siniy aist!! *
- Co siny?! Co siny? - obruszył się ptak - modry!
- Hhh... - zadrżał z odrazą Kreml - Htyrek.
- Chyba chciałeś powiedzieć "Gtyrek" - przekrzywłam głowę.
- Htyrek! - powtórzył wilk - wiem co to. Obrzydliwe opryszki! Malarie, chore.
- NIe będę tego słuchać - Mundus chwiejnie wzleciał kilka metrów w górę patrzył na Kremla z nienawiścią z góry.
Znam Kremla, wydaje mi się że jako tako poznałam Mundusa, i wiem, że gdyby nie obecność Samanthy i moja, gotowi skoczyć sobie do gardeł. Żaden z nich nie zapomni znieważenia jakiego doznał ze strony drugiego.

<Samantho?>

* "Siny aist" - w tłumaczeniu dosłownym z j. rosyjskiego: "Błękitny bocian". Możemy się domyślić co znaczy to wypowiedzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz