21 maj 2014

Od Samanthy C.D. od Kreski - "Tego nie wiadomo"


Stałam. Ale nie zupełnie tak jakby nie jeden przypuszczał. Było to coś pomiędzy leżeniem, staniem i siedzeniem(coś jakby ukłon chiński w wykonaniu wilka ale nie do końca wykonany XD). Moje przednie nogi były ugięte w tak zwanym 'kolanie' i od kolana w dół przylegały do ziemi(klęczenie... coś w tą deseń). Zaś moje tylne nogi niezdarnie stały obok drzewa opierając się o nie. Moja głową była pochylona ku ziemi. To było bardzo upokarzające - trzeba przyznać. Ale jednak najgorsze w tym wszystkim był sam fakt iż byłam tego świadoma i dość przytomna.
Normalnie bym nie dała się tak upokarzać... Choć nikt mnie nie widział. Jednakże musicie wiedzieć o tym że jestem ostatnio bardzo wyczerpana i przybita. Ale i tak to nic, ale dodajcie sobie teraz do tego fakt że jest nów i jest po północy a ja jestem wilczycą nocy i kosmosu. Dla mnie nów to koszmar. Czuję się tak jakby ktoś zabrał mi energię ale chciał abym była przy zmysłach aby widzieć jak cierpię. Nagle... tak po prostu powiedziałam:
- O... Moon pomóż mi... trochę to głupie... ale proszę, pomóż mi!
Czułam jak w momencie wróciły do mnie siły. Nie zastanawiałam się wiele nad tym... instynktownie spojrzałam w niebo. Po chwila - jak na odpowiedź na pytanie którego nie zadałam zawiał wiatr i poczułam zapach... wilczycy. Popędziłam szukając wadery. Zapomniałam już o tym co zdarzyło się pięć minut temu.
Zwolniłam. Szłam bardzo powoli. Ta wilczyca była czarna. Jej wzrok wbity był w ziemię. Nagle podniosła głowę i spojrzała na mnie. Miała złote oczy. I niepewnie stanęła w miejscu i uśmiechnęła się minimalnie. Ja stałam na baczność. Nic nie mówiłam ale po chwili wadera się chyba przekonała iż chcę ją "zabić" bo zrobiła krok do tyłu.
- Oh... ty należysz do Watahy Życia? - zapytałam podchodząc do niej
- Emm... ekhm... Tak a ty? - starała się serdecznie uśmiechnąć ale jej nie wyszło.
- Ja też... - dotarło do mnie wtedy że ja naprawdę nie jestem zbyt... lubiana. Jestem raczej taka typu "niechciana, nieporządna" w tej watasze.
- Jestem Kreska.
- Samantha odparłam. Zgubiłaś się? - zadałam kolejne pytanie, a na moim pysku pojawił się uśmiech
- Chyba tak...
Wtedy opowiedziałam mi o tym że była na jakiejś polance i szła przez las dopóty, dopóki nie spotkała mnie tu.
- Czyli byłaś na Polanie Miłości i szłaś przez Las Nocy. - stwierdziłam
- Możliwe... czy mogłabyś mnie...
- Odprowadzić? - przerwałam jej
- Tak. - zaśmiała się nerwowo
- Oczywiście, tylko powiedz gdzie. - usiadłam z spokojnym wyrazem pyska na którym widniał uśmiech.

< Kreska, przejmujesz pałeczkę. :P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz