20 maj 2014

Od Loony

Biegłam przez las sprawnie lawirując między drzewami. Moje uszy poruszały się wychwytując każdy dźwięk. Z odległości wilki które mnie nie znały zapewne nigdy nie przypuściłyby że jestem ślepa. Cały las tętnił życiem. Ptaki świergotały w koronach drzew a rośliny zieleniły się. Do mojego nosa docierało wiele różnych zapachów. Kwiaty...zwierzęta. Wszędzie było tego pełno. Zmysły w tej porze roku lubiły mnie zawodzić. Woń kwiatów wisiała w powietrzu zacierając zapach wilków. Polegałam głównie na echolokacji, temperatórach i słuchu. Właśnie te trzy rzeczy powiedziały mi że ktoś się zbliża. Stanęłam i skierowałam głowę w kierunku pobliskich krzaków. Wyszedł z tamtąd basior. Lawliet.
- No witam... - mruknęłam.
- cześć- powiedział takim samym burkliwym głosem. Coraz częściej spotykałam go na samotnych wycieczkach. Nie dziwię się. Była wiosna. Zarówno w pogodzie jak i w głowach wilków. Pora roku najbrdziej nie lubiana przez samotników ale...przynajmniej było sporo zwierzyny.

( Lawliet ? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz