Zabrałam się za swojego królika. W sumie nie tak źle. Po chwili
siedziałam zadawolona z pełnym brzuchym. Alyss też skończyła jeść.
- a drugi królik...?-zapytała zaskoczona patrząc na niezaczęty posiłek.
- To nie dla mnie. - powiedziałam. Wadera przechyliła lekko głowę nie
bardzo rozumiejąc. Do naszych uszu dotarł szelest skrzydeł. Z każdą
sekundą robił się coraz bliższy i głośniejszy. Nagle za mną wylądował
Guardian. Ogromny, czarny smok. Pochylił się nad królikiem niezadowolony
i syknął. Potem podniósł wzrok i spojrzał na Alyss. Wadera zamarła
wystraszona. Smok jednym kłapnięciem pożarł królika i spojrzał na mnie
wyczekująco. Często dla siebie polowaliśmy. Nie wiem czemu. Może jest
zbyt leniwy by się tym zająć. Wzruszyłam ramionami.
- Na polanie obok leży martwy wilk.-powiedziałam. Guardian ożywił się i odleciał we wskazanym kierunku.
-Co...? On zje jakiegoś wilka?
- No...tak...Przecież jest już martwy. No i wypłoszył nam sarny.-stwierdziłam.
- A nie pomyślałaś o tym że on mógł mieć rodzine? Szczeniaki...?-zapytała. Zatrzymałam się gwałtownie.
- Nikt już o tym nie myśli. Pewna wataha też nie i im zawdzięczam ślepotę.-powiedziałam
< Alyss ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz