27 maj 2014

Od Deynary C.D. od Cassidy

Wywróciłam oczami.
-Wszyscy się tego czepiacie! -fuknęłam. -Cała wataha wiedziała, że niedługo wyruszamy na samobójczą misję-tłumaczyłam- i nikt nie zaproponował pomocy, więc nie pytałyśmy. To w sumie dobrze, bo ja i Zari nie chciałyśmy cudzych duszy na sumieniu. Odeszłyśmy cicho, żeby nie robić zamieszania, bo ktoś zmieniłby jeszcze zdanie. I wiesz, czemu nikogo nie pożegnałam? -spytałam, i nie czekając na odpowiedź ciągnęłam:- Pożegnanie jest zakończeniem, zamyka rozdział. A ja miałam zamiar szybko wrócić. I wróciłam. Szkoda, że nikt nie myśli tak metaforycznie jak ja. Dostałam kosza od eks-prawie-narzeczonego i znalazłam prawie-trupa przyjaciółki.
Cassidy mrugnęła dwa razy, a odezwała się dopiero, gdy był pewna, że skończyłam moją tyradę.
- Od początku-zaczęła wyliczać.- Twoje rodzeństwo nie żyje, świat cię nie rozumie, Tom i jego nadęte męskie ego cię zostawili, a ja jestem martwa? -Za każdym razem potakiwałam. Rzy ostatnim punkcie Cassy wysoko uniosła brwi.
- Ty widziałaś, jak ty wyglądasz?

<Cassy? Metamorfoza? >u<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz