Przechyliłam lekko głowę kiedy ktoś skoczył na Alyss. Wadera nieźle
łupnęła na ziemię. A przewrócił ją jakiś obcy wilk. Sierść zjeżyła mi
się na grzbiecie. Nie było w tym nic co mogło świadczyć o współczuciu do
poturbowanej wadery. Spłoszył jelenie. A byłam głodna i miałam na nie
chętke. Bez ostrzeżenia skoczyłam na wilka i złapałam go za gardziel.
Szamotał się spazmatycznie próbując się mi wyrwać. Alyss wstała z ziemi
lekko zamroczona i z przerażeniem obserwowała moje poczynania. Ciało
wilka zaczęło drgać. Znieruchomiał. Jednak nie puszczałam jego ciała.
Mógł udawać. Jego ciało po raz ostatni wygięło się nienaturalnie w
ostatnich chwilach agonii. Potem oklapł bezwładny. Wiedziałam że to
koniec. Otworzyłam pysk pozwalając by ciało spadło przed moje łapy.
- Czemu to zrobiłaś...?-zapytała drżącym głosem przerażona wadera.
- Nie jest z naszej watahy. Po za tym wypłoszył mi jelenie.
< Alyss? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz