30 maj 2014

Od Jaspera

Urodziłem się w ubogiej psiarni na Syberii. Moją matką była suczka rasy Husky syberyjski, o imieniu Ilona. Ojca nie znałem, co wcale mnie nie obchodziło. Dzieciństwo też spędziłem tam. W wieku 1, 5 roku, jak wszystkie szczenięta miałem zostać sprzedany do innych zaprzęgów. Mój pan jednak, człowiek hardy, ale uprzejmy, postanowił mnie sobie zostawić. Ku mojej radości trafiłem do tego samego zaprzęgu co moja matka. I przez kilka tygodni wszystko było OK. Ale pewnej nocy, gdy niespokojnym snem drzemałem przy dogasającym ognisku, usłyszałem jakiś szmer. Wstałem więc, i poszedłem poszukać źródła szmeru. Jakieś 15 min. błądziłem po lesie, aż zobaczyłem moją matkę w towarzystwie jakiegoś skrzydlatego wilka. W pierwszej chwili, nie wiedziałem co zrobić, ale potem zaczaiłem się w krzakach i nasłuchiwałem. Po chwili usłyszałem głos matki:
- Myślę, że czuje się dobrze. W zaprzęgu ciągnie, jak doświadczony lider.
- Cieszę się. Ale tak chciałbym go poznać...
- To jeszcze nie czas. Ale myślę, że Jaspe...
Mama nie dokończyła zdania, bo wyskoczyłem z krzaków i zawołałem:
- Mamo!! O co tu chodzi!!?? Co to za zwierzę??!!
- Och, Jasper... Wiesz... To jest...
- ...Twój ojciec, to chciała powiedzieć Ilona. - Wtrącił się nagle wilk.
Zamilkłem. Nigdy nawet nie podejrzewałem, że mogę być synem magicznego wilka. Wiedziałem o ich istnieniu, ale przecież...
- No tak Jasperku. - Powiedziała mama.
- Cóż rozumiem. - Powiedziałem cicho.
Reszta nocy, była bardzo przyjemna. Rozmawiałem z ojcem, dowiedziałem się że ma na imię Alex. Rano wróciliśmy do reszty zaprzęgu. Od tego czasu, chodziłem z matką na spotkania z ojcem. A 2 miesiące później urodziła mi się siostra. Rodzice nazwali ją Luna. Ale nasze szczęście ustało. Mój pan, gdy zobaczył, że Luna jest czerwono - zielona, postanowił się jej pozbyć. Wyciągnął strzelbę, i wystrzelił. Kula już miała dosięgnąć małej Luny, ale moja matka zasłoniła ja własnym ciałem. Kula trafiła jej prosto w serce...Mama nie żyła! Człowiek podbiegł do niej, i próbował coś zrobić, bo to nie ona była jego celem. Wtedy ja podbiegłem i zabrałem Lunę. Znalazłem ojca, i mu o wszystkim opowiedziałem. Był załamany, ale wiedział co robić. Powiedział mi:
- Jasper, mój synu! Idź, i znajdź sobie jakąś watahę magicznych wilków. Ja, zostanę tu, i zajmę się Luną. Może kiedyś, cię odnajdę, ale na razie idź sam. Proszę.
- Dobrze, ojcze. Żegnaj.
I odszedłem. Wędrowałem dużo czasu. Ile? Nie wiem, nie pamiętam. W końcu dotarłem tu, a alfy pozwoliły mi zostać. Samica alfa, Kasumi, zaproponowała mi oprowadzenie po terenach. Gdy wyszliśmy powiedziała:

<Kasumi, czy możesz dokończyć?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz