- Ty zawsze.... mordujesz?- zapytałam. Nie wiem, jak inni zachowaliby się na moim miejscu, ale ja się wystraszyłam.
- Nie zawsze. Wszystkich z poza watahy owszem- powiedziała- Choć, ten
idiota wystraszył mnam obiad, idziesz na króliki- to było twierdenie i
pytanie zarazem.
- Idę- powiedziałam. Szybko znalazłyśmy króliki, więc jak najszybciej
tylko umiałam, ukatrupiłam jednego. Loony była szybsza niż ja, więc
zabiła dwa.
- Króliki... takie pospolite- powiedziała z pogardą patrząc na nie.
- Nie przesadzaj. Pomyśl jak byś się czuła jedząc przez całe życie
sarny- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Usiadłam w cieniu drzew i
zatopiłam zęby w króliku.
(Loony?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz