Uświadomiłam sobie, że mogłam ją urazić, więc zaraz się poprawiłam:
- Ja... Przepraszam! Naprawdę przepraszam, ale nie byłam przygotowana,
na... no na to- wskazałam jej oczy, choć pewnie i tak tego nie widziała.
Były straszne, czarne i tak głębokie, że wydawało się, że się patrzy w
przepaść i to jeszcze w nocy.
- Wszyscy reagują tak samo. Wszyscy się boją mojego wzroku- powiedziała.
- Jeszcze raz dzięki... Jestem Alyss- powiedziałam i podałam jej łapę.
Zdziwiłam się, bo potrząsnęła ją jakby widziała.- Mówiłaś, że należysz
do pobliskiej watahy... Wiesz, gdzie jest alfa? Strasssznie chciałabym
dołączyć i zapomnieć o tym tu- wskazałam głową truchło mojego
niedoszłego narzeczonego
- Alfa to Kasumi, idź do niej, nie do mnie- prychnęła.
- Chodź ze mną! Nie wiem, gdzie to jest- powiedziałam. Wadera, choć
niechętnie, i to bardzo zaczęła schodzić z drzewa. Zleciałam z niego i
stanęłam koło niej. Ruszyła zdecydowanym krokiem.
- Idziesz?- syknęła.
- Tak, tak... już- ruszyłam za nią.
(Loony?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz