5 kwi 2014

Od Kremla C.D. od Carteny



Pobiegłem za oddalającą się Kreską. Z tego co powiedziała kilka chwil wcześniej, wynikało iż mi wybaczyła. Przynajmniej tak to sobie wyobrażałem. Z resztą wyobrażałem sobie w tamtej chwili tyle rzeczy, że szkoda było by tracić cennego czasu na wymienianie. Szkoda by było także narażać na szwank waszej moralności... w końcu dopadłem ofiary swego pytania i wydusiłem bez wstępów:
- Kreskooo... - przez długi bieg dostałem zadyszki, dlatego też wymawianie niektórych słów sprawiało mi niemałe trudności - ja... kocham cię! Czy ty... ty... budete... li vy byt' moyey... uchh... zhenoy?*

<Kresko??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz