2 mar 2014

Od Lawliet'a C.D. od Loony

- Iaaaaaaaa...! - ciszę rozdarł głośny, piskliwy na pozór dziewczęcy wrzask. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, iż to ja się tak drę.
Słyszeć opowiastki o smokach to jedno, ale zobaczyć na własne oczy to drugie. Szczególnie, że w żadnym wypadku nie był on wobec mnie przyjaźnie nastawiony.
Pomimo tak znacznej odległości dzielącej mnie i gada, cofnąłem się jeszcze kilkanaście kroków. Czułem na sobie jego wzrok.
- Nie bój się go, nie powinien Ci zrobić krzywdy... - uspokajała mnie Loony. Sprytnie umieszczone niepewne "nie powinien" rzecz jasna nie poprawiło sytuacji. Odetchnąłem chwilę, ale nie musiałem nawet uspokajać się w pełni, bo znudzony smok poderwał się i przy pomocy paru uderzeń skrzydeł znikł z widoku.  Wpatrywałem się osłupiony w miejsce odlotu gada. Chwila minęła zanim przeniosłem wzrok na Loony, która siedziała naprzeciwko i coś nuciła. Nagle przestała.
-Emm, Lawliet... - zaczęła bazgrząc łapą kółka w ziemi. -Odprowadzisz mnie do jaskini? - zapytała. Już miałem zaprzeczyć, jako, że doskonale zapamiętywała miejsca i wąpię aby się zgubiła, jednak znikome resztki kultury mi na to bie pozwoliły.
- No dobrze... - odpowiedziałem zrezygnowany i niezbyt chętny.
<Loony? Gomen za długość, pisane w nocy ;_;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz