26 mar 2014

Od Jamesa C.D. od Cassidy


Och... Ten gryf naprawdę poważnie ją zranił...
- To trochę potrwa. - mówiła Cassidy - Nie chciałbyś wyjść?
- Nie. Mogę tu poczekać. - zapewniłem
Ona jednak spojrzała na mnie tak, że dotarło do mnie że to nie było pytanie.
- Chyba ktoś mnie woła. Za chwilę wracam. - uśmiechnąłem się do Valiente i wyszedłem przed grotę.
Siedziałem przed jaskinią z wzrokiem w ziemi. Po pewnym czasie powieki robiły mi się ciężkie a mnie ogarniała jakaś senność. Pozwoliłem sobie podświadomie na małą drzemkę...
Nic szczególnego, ale obudził mnie pewien "obraz". Widziałem pysk jakiegoś wilka... Wilczycy... Chyba dawno temu była w watasze ale odeszła... To była.. SCROUGHIE*!
Momentalnie się odcknąłem. Wstałem i pośpiesznie wszedłem do jaskini. Przypomniałem sobie w tedy że Scrough była jedną z nielicznych osób które nie pakowały się w kłopoty. O dziwo medyczka wciąż krzątała się obok Valiente. Czyli nie spałem długo... Chyba.

< Valiente? >

* Czy jakoś tak. ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz