31 mar 2014

Od Cassidy C.D. od Valiente

Sorry, że tak długo. Jakby ktoś nie pamiętał:
Od Valiente C.D. od Cassidy
-Cha, i co?! Nic się nie...
W tym momencie zapadłam w głęboką śpiączkę. Cass pobiegła po Beryla i razem przetransportowali mnie do przychodni.
-To nie mpże być...- Jękneła Cassidy. -Valiente ma wielkie kłopoty. 
(Beryl? Cass?)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- oeschophagitis. - mruknęłam. Była go nazwa choroby.
- co znowu?! - westchnął Beryl. Zastrzygłam uszami.
- Valiente od teraz w brzuchu ma zakażenie.
- kolejne?
- tak, kolejne... Ale nie takie słabe jak wcześniej. To jest bardzo poważne, jeśli szybko się z tego nie wyleczy, może... - tu zrobiłam przerwę i znacząco popatrzyłam na basiora. - będzie regularnie mdleć, nie przejmuj się, ale sprawdzaj jej tętno. Może też miewać nudności lub obficie wymiotować. Musi jeść tylko rzeczy łatwe do strawienia, dużo jajek i warzyw. Może odbyć się operacja, ale na razie nie widzę konieczności. - spojrzałam na półkę z lekami. Nagle rozległ się cichy trzask podłogi. Szybko odwróciłam się w stronę Valiente, ta usiadła i przetarła oczy. Dotknęłam łapą jej czoła, było gorące.
- m... Mogę się czegoś napić? - powiedziała niewyraźnym głosem. Podałam jej wodę.

<Beryl? Valiente?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz