Valiente sięgnęła po owoc.
- NIE! - wrzasnęłam łapiąc ją za łapę. - nie zrywaj tego... Jeszcze coś ci się stanie.
- niby co? - jej głos był tak drwiący, jakby nic ją nie obchodziło. Westchnęłam.
- dostaniesz zakażenia, albo jeszcze czegoś gorszego! - powiedziałam melancholijnym głosem. Valiente postawiła na swoim i nie dała za wygraną. Szybko wyrwała się spod mojego uścisku i zerwała owoc.
- i co?
- mam nadzieję, że tego nie zjesz. - na me słowa wadera ugryzła owoc. Nie chcąc nic mówić zakryłam pysk łapą.
<Valiente?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz