18 mar 2014

Od Beryla z Głogowa

Przechodziłem nieopodal Wodospadu Przeznaczenia. Udałem się tam, ponieważ było to jedno z niewielu miejsc w których mogłem spokojnie pomyśleć nad sensem życia.
Właśnie w tej chwili usłyszałem krzyk.
- Pomocy! - ktoś zawołał
Zbystrzałem. Coś mnie tknęło... znam ten głos...

To Valiente!!

Pędziłem ile sił w nogach. w końcu wyhamowałem nad samą krawędzią przepaści. Machnąłem kilka razy skrzydłami aby złapać równowagę i chwyciłem Valiente zębami. Powoli udało mi się wciągnąć ją na brzeg.
Po jakimś czasie gdy wadera doszła nieco do siebie, poprosiłem ją by powiedziała jak się znalazła nad przepaścią. Gdy skończyła, mruknąłem:
- Tak... znam tego który chciał tam popełnić samobójstwo. Naprawdę nieprzyjemny typ. Przybył z jakiegoś wielkiego miasta. Nowoczesny, pożal się Boże, mieszczuch. Już raz było mi dane z nim walczyć.

<Valiente?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz