18 mar 2014

Od Kremla C.D. od Carteny

Cartena patrzyła się na mnie swoimi przepięknymi oczami. Twu... co ja plotę. Chyba miasto jeszcze ze mnie nie uciekło... nie powinienem oglądać się za każdą napotkaną na swej drodze waderą jak to kiedyś robiłem.
- Mówisz że masz na imię Cartena? - zapytałem przez zęby
- Tak... - wadera spojrzała na mnie z góry - a ty Kreml. Co z tego?
- Nic, nic... - zamyśliłem się. Spróbowałem wstać, ale po kilku krokach gwałtownie upadłem. Po chwili znów wstałem. Zachwiałem się i usiadłem. Podniosłem prawą przednią ładę. Wyglądała fatalnie.
Wadera patrzyła na te wyczyny i o mało nie wybuchła śmiechem.
Po chwili nadeszła inna wadera.
- Witaj! - krzyknęła nadchodząca na widok Carteny.
- Witaj Santari - uśmiechnęła się Cartena
- Kto to jest? - Santari wyglądała na przestraszoną. Urażony tym że ktoś się mnie boi (znaczyło to że wyglądam odrażająco), nie dałem odpowiedzieć Cartenie i sam wtrąciłem:
- Zhenshchiny... czy jestem taki groźny że trzeba się mnie bać?! Ledwo chodzę!
Te słowa ośmieliły trochę waderę, jednak wyraźnie ją zdegustowały:
- Nikt tu się pana nie boi - odrzekła z wyższością.
- To Kreml. Spadł z wodospadu.
- Przede wszystkim nie spadłem, tylko się rzuciłem.
- Tak, tak - kontynuowała niezrażona wadera - pomogłam mu. Inaczej mógłby się z tego nie wygrzebać...
- Bolezn'! - mruknąłem - czy ja prosiłem kogoś o pomoc?!
Cartena zatrzymała się w pół słowa. {Chwila ciszy...} Po czym oburzona dodała:
- Nie mogłeś poprosić, bo byłeś nieprzytomny!
A teraz chwila na podsumowanie sytuacji:

\\ Znudzony życiem i przestraszony postanowiłem wkroczyć do zaświatów. W końcu skoczyłem... ciemność... //

I co teraz?

\\ Gdy obudziłem się a nade mną stała Cartena, cały strach ustąpił miejsca złości. Niesamowite... ! //
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z przemyśleń wyrwał mnie czyjś głos:
- Mój Boże! Co mu się stało?!
Z niedowierzaniem podniosłem wzrok... obok mnie stała Kreska...

<Carteno?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz