18 mar 2014

Od Beryla z Głogowa C.D. od Valiente

Zapatrzony w waderę zapomniałem o całym świecie. Ta powiedziała:
- Miło mi. Jestem Valiente. Tak w ogóle to gdzie my jesteśmy?
Wyrwany z kontekstu przez chwilę bujałem w obłokach.
- W lesie... - westchnąłem
- Ale jaki to las?
- Liściasty... to znaczy jesteśmy w Lesie Nocy.
Rozmowę przerwało wycie jakiegoś wilka. Stanęliśmy jak wryci.
Wycie było coraz głośniejsze. Zaczęliśmy się cofać.
Nagle ktoś wyskoczył zza drzew. Na szczęście zdążyłem w porę zareagować. Odskoczyłem w bok i zacisnąłem zęby na karku napastnika. Zaskomlał i spróbował chwycić mnie za szyję. Myślę że wszystko dobrze by się skończyło, gdyby nie to że zza krzaków zaczęły wychodzić kolejne wilki. Jeden, drugi, trzeci... czwarty...
Widząc że wilk w którego kilkadziesiąt sekund temu wbiły się moje kły ledwo dyszy i jest już nie groźny, odrzuciłem go w bok i skoczyłem na jednego z wilków. Znów wbiłem kły w jego ciało. Niestety drugi wilk rzucił się na mnie.
Zaczęła się walka.
Zobaczyłem że dwa pozostałe wilki biegły w stronę... Valiente!

<Valiente?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz