Nastała chwila ciszy. Nagle powietrze przeszyło wycie. Nie wilka. Zew z wycia zmieniał się w wrzask Smiech a na końcu w ryk.
- To z Cmentarzyska- stwierdziłam. Shadow i ja poszliśmy w tamtym
kierunku. Szliśmy przez jakże malowniczy krajobraz Cmentarzyska. Nagle
przed nami wyrośła ciemna mglista postać
. Byliśmy daleko od watahy.. Od razu rozpoznałam w nim demona. Stwór
rzucił się na nas. Nie było siły i czasu aby wedrzeć się mu do łba. Po
za tym wyglądał jakby nie chciał nikogo tam wpuszczać. Przemieniłam się w
pierwszą istotę którra przyszła mi na myśl. W smoka. Rozpoczęła się
walka. Oszczędze to opisu aby nie było drastycznie. Powiem tylko że
odgoniłam potwora ale sama zostałam ranna. Miałam otwartą głęboką ranę w
boku i szramę na brzuchu. Przednia łapa nie nadawała się do użytku więc
kuśtykałam tylko na trzech. Żebra też nie były w dobrym stanie. Shadow
chciał mi pomóc. Nie pozwoliłam. Czasem moja duma prowadzi do nikąd.
Słońce chyliło się ku zachodowi.
- Nie damy radę wrócić do watahy. Jesteś zbyt ranna.
- Zostaniemy na noc. Tam są jaskinie. Widzisz? Rozniecimy ogień aby nie
zamarznąć a ja opatrzę swoje rany- odparłam. Gdy byliśmy tam na miejcu
zajęłam się obrażeniami. Jestem w tym dobra więc łatwo poszło. Czułam
się świetnie a za tydzień pewnie wrócę do normy fizycznej.
( Shadow ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz