23 lut 2014
Od Deynary
Przetańczyłyśmy z Cassy już dwa wolne kawałki, a wilczyca już jęczała, że bolą ją łapy.. No, trzeba podkreślić, że muzyka była wolna, ale nie nasz układ.
- No Deynarooo... Proszę cię! Starczy mi już obciachu na jeden wieczór - dodała z uśmiechem, by zaznaczyć, że to żart.
- No wiesz? - fuknęłam z teatralną przesadą, godną damy z epoki wiktoriańskiej.
Poczułam dotknięcie na ramieniu. Odwróciłam głowę i napotkałam ten figlarny półuśmiech Toma- tak bardzo mnie na początku denerwował, ale z czasem zauroczył...
- Nie poświęcisz mi jednego tańca? - spytał z dziecięcym nadąsaniem. - Czyżby Cassy mnie wygryzła?
Na bogów. Mój mózg podsunął mi psychiczną intrygę.. Cassy ucieka sprzed ołtarza, by odejść do swojej najlepszej przyjaciółki, która zostawi dla... STOP! Widząc moją minę Casidy i Tom zaczęli szaleńczo chichotać. Poruszyłam szczęką, odganiając wizję.
- No co?- mruknęłam.
- To był żart - oznajmił Tom.
- Taak - wyjąkałam. - Wiem. chyba. Tak, tak - zaczęłam się plątać.
Twarz wilka złagodniała, teraz tylko zdobił ja melancholijny uśmiech.
- A więc? - wyciągnął łapę.
<Tom? ;-; Weź no w końcu zatańcz ze mną, no! I czymś fajnym PO tańcu bym nie pogardziła :P (bez skojarzeń, please) >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz