-Cass, uspokój się w końcu! - fuknęłam na nią przyciszonym głosem. Znad
ramienia wilczycy złowił kpiące spojrzenie Emerald. James milczał. -
Fukasz i warczysz, zamiast zaufać.. -machnęłam łapą, szukając słów. -
Komukolwiek, tak na prawdę!
-Wy nie rozumiecie! -wycedziła przez zęby.
- Więc po co tu jesteśmy? - Odparował.
- Jak nie my, to kto? - poparł mnie James, przy okazji zamykając na
chwilę Cassidy, zawsze potrafił dobrać słowa. Uśmiechnęłam się do niego
wdzięcznie.
-Turkaweczki, nie śpieszcie się! - krzyknęła Emerald. Słowo daję,
irytowała mnie jak diabli. - I wcale nie słychać, jak się kłócicie.
Wcale -pokręciła głową.
- Może ja nie chcę zrozumienia, co? - odparła w końcu, ignorując siostrę.
- I nie wytłumaczysz nam, o co biega z tą rodzinką w chmurkach, nie? -
zirytowana machnęłam skrzydłami w stronę splątanych nad naszymi głowami
gałęzi.- Ja cię nie rozumiem? Damon? No to powodzenia - odwróciłam się
na pięcie i odmaszerowałam.
<Cassy, James? emerald ewentualnie Daraha postaram się dokończyć jutro>
No to niech Cassidy albo ktoś inny ale nie ja. XD
OdpowiedzUsuńBo ja mam do dokończenia od Celi i już się trochę poplątałam...
~ właścicielka Jamesa i Samanthy