Wycie długie, dwa krótkie- sygnał wzywający pomoc.
-Darah, trzymaj się - wyszeptałam, pocierając skrzydłem jego czoło i
ścierając z niego krew- Wytrzymaj, będzie ok - nie wiem, czy uspakajałam
jego, czy siebie. Chyba siebie, skoro Darah był nieprzytomny. - Ty to
stary masz pecha, wiesz? Taka wpadka tuż przed ślubem.. Nie martw się,
pozszywamy cię... Ale będziemy musieli pogadać - monologowałam dalej.
Usłyszałam kroki wilków, a raczej łomot ich łap. Biegli. - Nawet jakbyś
nie chciał. - Zerknęłam w stronę czarnego wilka. - Ta sprawa nie dotyczy
już tylko ciebie.
Uratować obcego, czy się go pozbyć? Może być jedyną drogą do Mittela i
Zeke, ale... Wie o nas za dużo - choć nie wiem ile konkretnie.
Postanowiłam go olać. Zerwałam medalion Zeke z jego szyi, zawlekłam go w
wyższą trawę i w ostatniej chwili wróciłam do Daraha, bo oto zza
zakrętu przypędzili Rin, Bloodspil i Melody.
- Nie chcę cię też martwić stary - zwróciłam się ostatni raz do
nieprzytomnego Daraha- ale będziesz chyba tuż po ślubie wyruszyć ze mną i
Zari. TUTAJ! - Zawołałam do pomocy. - Musimy go zabrać do medyków!
<Darah? Może ciut rozjaśnisz swoją przeszłość? ;P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz