Siedziałem przed wejściem do swojej jaskini. Miałem wrażenie jakbym o
czymś zapomniał. Wszedłem do wnętrza jaskini. Spojrzałem na swój
„kalendarz”. No tak! Dziś Halloween!
- Można? – usłyszałem Kasumi.
- Jasne. – uśmiechnąłem się, a wadera weszła. – Wiesz co dziś jest?
- Tak. Halloween. A co?
- Co ty na to, żeby zebrać jeszcze jakieś wilki i mojego przydupnika, Louiego, poprzebierać się i powygłupiać?
- W sumie, czemu nie.
- No to ja ogarnąłbym jakieś stroje, a ty leć po wilki. Okey ?
- Tak jest! – zaśmiała się i wybiegła.
Wygrzebałem jakieś stare skóry z kąta. Wziąłem, barwniki z różnych liści, igłę i nic, żeby biec jak to zszyć, choć nie wiem jak . Ja będę… wampirem bo kim innym. Kasumi… wiedźma! Hehuhea. A Louie? Zombie! A o reszcie potem pomyślę. Zabrał się do roboty.
~~~~~Po około 2 godzinach~~~~~
Stroje gotowe. Mój – czarna peleryna, czarne opaski na łapy, pod
peleryną, kawałek białego materiału i czerwonego na koszulę i krawat.
Kły, miałem swoje. Po prostu dłuższe. Jak? Wystarczy napić się krwi. A
tak przy okazji, nie dawno odkryłem, że dalej mogę zmieniać się w
wampira!
Strój Kasumi - Czarno-fioletowa peleryna, czarny kapelusz z cienką,
fioletową w gwiazdki chustą Z tyłu, plus jakiś medalion na szyję.
Louie - tylko porwane szmaty.
Kasumi wróciła z Louiem.
- Kto jeszcze idzie? – spytałem
< Kasumi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz