28 paź 2013

Od Shiro C.D. od Kasumi - "Wielki problem, mało czasu"

Udało się, rozmawiałem z Kasumi w jej śnie. Tylko szkoda, że pewnie będzie się mnie bać. Przyzwyczaiłem się, ciągłe krzyki na mój widok, płacz wader i szczeniąt, to wszystko dobrze mi tutaj znane... Ukrywałem się. Siedziałem w jaskini myśląc o Kasumi i Nymerii. Musze spotkać się z rodzicami, z samego rana. Położyłem się podpierając łapami pysk, wysunąłem kły.
- Ojcze. - rzekłem oschle.
- Shiro, witaj synu. - usłyszałem cichy głos pełen pogardy, a zrazem dumy.
- Miałem się z wami spotkać dopiero rano. - rzuciłem patrząc mu w oczy.
- Dla mnie czas, ani miejsce nie ma znaczenia. - powiedział z rozwagom.
- To cie zdziwię, bo dla mnie ma. - warknąłem. - Dla Nymerii też.
- To czemu jej tu nie ma? - spytał. - Bo, wyparła się własnego rodu.
- A, kto by się nie wyparł, jeśli miałby w rodzinie wilki stworzone do zabijania. - rzekłem odwracając wzrok.
Odbiegłem z ojcem w głąb jaskini. Rzuciłem w jego stronę złośliwe spojrzenie.
- Sam jesteś takim wilkiem. - zaśmiał się.
- Mam dość, pogadamy jutro. - prychnąłem mu w pysk.
Czarna postać rozpłynęła się w powietrzu. Rozpaliłem ognisko i położyłem się obok. Myślałem co u Kasumi, czy chce mnie jeszcze znać, czy jednak się boi. Zasnąłem. W śnie widziałem wilki, które napadają na watahę. Widziałem krew, dużo krwi...

<Kasumi, co u ciebie? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz