Jasne płomienie gryzły mnie przez zamknięte powieki. Zacisnęłam je
mocniej, ale to nie pomogło. O ściany czaszki obijał mi się pulsujący
ból, ale w porównani z moim poprzednim stanem, czułam się o niebo
lepiej. Moim oczom ukazała się paleta jaśniejszych i ciemniejszych
plamek. Poczułam zapach dymu i gorzko-słodkich kwiatów. Tłumione głosy
Arduina i Kasumi dochodziły do mnie coraz wyraźniej, wróciła ostrość
widzenia. Odzyskiwałam zmysły.
- Kasumi, czy to powinno działać tak szybko? - spytał zaniepokojony wilk.
- Nie wiem. - odparła obojętnie alfa. - Ale jej nie zaszkodzi. Chyba.
- Arduin? - Mój głos zabrzmiał obco, chrapliwie.
- Tak? - Pochylił się jeszcze nade mną jeszcze bardziej.
- Jesteś idiotą, - jęknęłam. - Nie po to cię ratowałam, żebyś nade mną sterczał.
Uśmiechnął się krzywo.
- Widzę, że wracasz do siebie.
< Arduin? Kasumi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz