14 paź 2013

Od Deynary C.D. od Arduina - "Zioła i popiół"

Ardiun odleciał. Nie było w nim jednak tej gracji, co jakąś godzinę temu. Nie mógł wzbić się ponad metr, a nogami lekko powłóczył. Usłyszałam jego krzyk. Wołał Kasumi. Chciałam do niego podejść, ale wejście do jaskini wydawało się tak daleko... A potem blisko i znów daleko. Przedtem też nie zauważyłam, że ścieżka jest aż tak pofalowana i nie równa. Podgorączkowy głos Arduina dochodził do mnie jak z za ściany, jakby uszy zapchano mi watą, jednak wrzask Kasumi usłyszałam ostro i wyraźnie, skojarzył mi się z tłuczeniem szkła.
- ZOSTAWIŁEŚ JĄ SAMĄ W TAKIM STANIE?!
Chciałam zapewnić Kasumi, że nic mi nie jest, ale moja łapa zamiast na ścieżce, wylądowała w próżni, potknęłam się i upadłam. Nie straciłam świadomości, na moje nieszczęście, tylko chwiałam się na jej granicy. Mdliło mnie niemiłosiernie, powieki były zbyt ciężkie, by je unieść, a do tego miałam wrażenie, że grawitacja na przekór moim chęciom, wzrosła kilkukrotnie. Nawet nie drgnęłam.
- Zemdlała. - usłyszałam suchy, chrapliwy głos Arduina. Pewnie też był tego bliski.
Pulsujący ból głowy sprawił, że usłyszałam tylko początek wypowiedzi alfy:
- Musimy ją zabrać do któregoś z uzdrowicieli...
Wrażenie kamieni przywiązanych do kończyn zniknęło, tylko po to, bym mogła zwijać się w konwulsjach.

< Kasumi? Darah? Ktokolwiek? > 

1 komentarz: