Obserwowałem tą scenę z szeroko otwartymi oczami. Nie powiem. Jej
braciszek ma charakterek. Nie czuję, żebyś my mieli się polubić. Po tym
jak Kasumi na niego nakrzyczała stał z otwartym pyskiem. Gdy się
opanował, skulił uszy.
- Sorry. Więcej nie będę. Musze iść. – odbiegł.
- Ja już z nim nie wyrabiam. – wadera pokręciła głową.
Nagle na gałęzi usiadł wielki kruk. Tylko jeden taki jest. Mój braciszek. Warknąłem.
- Co jest ?
- Nic. Tylko ten wielki kruk na gałęzi to mój Brat. Damon.
- Widzę go nie pierwszy raz…
- CO?! – powiedziałem i w tym momencie Damon przeobraził się w człowieka.
Zrobiłem to samo. Stanąłem naprzeciw brata.
- No, no. Widzę Stefano, że dziewczyną lgną do ciebie jak zawsze. Oj! Przepraszam! Wilczyce. Ha.
- Odejdź i daj mi spokój. Odejdź w pokoju bracie. Nie wchodźmy sobie więcej w drogę.
- No nie wiem. – zaśmiał się jak to on.
Wtedy furia we mnie jeszcze bardziej wzrosła. I stało się. Rzuciliśmy
się na siebie. Wszystko działo się bardzo szybko, jak to z wampirami. Co
chwilę coś strzelało. Głównie kości Damona. Walka nie trwała dłużej niż
2 minuty. Pod koniec, Damon leżał na ziemi, i ciężko oddychał.
Zmieniłem się w wilka. Zawyłem.
Zwycięstwo. Za drzewami zauważyłem
sylwetkę Clausa. Nie jako wilka. Jako człowieka. Gdy spostrzegł, że na
niego patrzę uciekł. Spojrzałem na Kasumi. Siedziała w rogu polany, na
której byliśmy. Podszedłem do niej.
< Kasumi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz