Szłam sobie. Normalnie szłam! Na mój nos spadła ostatnia odrobina śniegu.
Jutro wiosna... :-) Nie rozumiem wader zakochanych... ja nic takiego
nie czuje... ujrzałam Spectrę. Siedziała na kamieniu i ryła w ziemi
inicjały... nie wyglądała na szczęśliwą... odeszłam. Pobiegłam sobie na
łąkę.
- Hej! - Krzyknęłam do Kasumi.
- Hej! - Odkrzaczyła.
Pobiegłam po Spectrę, bo zaczęło się ściemniać. Razem pobiegłyśmy do jakini. A tam gadałyśmy długo... o różnych rzeczach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz