Przeskoczył - chodź zawisł na krawędzi ale potem się podciągnął i wyszedł na swoje. Farciarz.
- No i co? - usiadł po drugiej stronie przepaści
- No i nic. - burknęłam
- Czekam... - zachichotał
Ja też się rozpędziłam ale nie celowałam na drugą stronę, tylko na
"półkę" skalną która był nieco niżej. Bez problemu tam się zmieściłam.
Podniosłam wzrok do góry. Pierwsze co zobaczyłam to głowę basiora który
na mnie się patrzył.
- I co teraz? Ja ci nie pomogę. - oznajmił
- Nie musisz. - uśmiechnęłam się krzywo.
Stanęłam na tylnych łapach i wygięłam się w stronę krawędzi.
Podskoczyłam trochę co wystarczyło do tego abym zahaczyła przednimi
łapami a potem się tam po prostu wdrapała. Otrzepałam się z kurzu.
- A więc? - zapytałam
- Byłem pierwszy po tej części przepaści więc załóżmy że wygrałem wyścig. - odpowiedział
- Załóżmy że nie.
- Ale my zakładamy że tak więc chodźmy na te polowanie. - stwierdził i
popędził przed siebie jak oszalały. A ja tylko pokiwałam głową(poziomo
:P) i pobiegłam za nim. Ciekawe co ma zamiar upolować.
< Louie? Sorry że tak krótko .-. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz