Uciekałam przed Cheshanem.
Gonił mnie tak kilka godzin. Już nie wyrabiałam... Moje wszystkie
mięśnie bez wyjątku powoli wiotczały.
Cheshan, mój EX, który przed
kilkoma godzinami PRAWIE mnie zabił. Boże, jak ja się go bałam...
Dałabym dosłownie wypruć sobie flaki niż oglądać jego mordę.
Nagle
wpadłam na jakiś korzeń, ogromny korzeń. Cofnęłam się i zobaczyłam...
Bogowie, WIELKIE drzewo. Wlazłam na nie i czekałam. Cheshan
nie wejdzie na nie za żadne skarby. Wchodziłam na coraz wyższe partie
gałęzi... Aż zobaczyłam jakiegoś wilka. Stał tyłem do słońca, więc ja go
nie widziałam.
(Ktoś?)
JA! *O* ~Deynara
OdpowiedzUsuń