4 mar 2014

Od Loony C.D. od Lawlieta

Droga do mojej jaskini upłynęła w ciszy. Weszłam do środka i szybko pożegnałam się z basiorem. Ułożyłam się w zakamarku i zasnęłam. Gdzieś w oddali słyszałam łopot skrzydeł Guardiana. Lawliet ruszył w stronę własnego domu.
* Ranek, *
Było jeszcze bardzo wcześnie. Chłodny , żeśki poranek. Ptaki zaczęły już swój ranny jazgot. Ktoś szwędał się niedaleko mojej jaskini. Ignorowałam to. Z za jaskini słychać było mojego smoka. Człapał w stronę wejścia do jaskini. Nagle rozległ się głośny warkot. Położyłam po sobie uszy. On warczał na wszystko.
- Loony! - ktoś zawołał moje imię. Podniosłam głowę i ziewnęłam.
- Loony?!- w głosie słychać było strach. Wyszłam przez jaskinie. To Lawliet. Guardian podchodził do niego na lekko ugiętych nogach. Syczał i warczał na basiora. Podeszłam do smoka. Porozmawiałam z nim chwilę tłumacząc żeby się tak nie zachowywał. Odleciał obrażony.
- Co tu robisz tak wcześnie?- zapytałam wilka.
- Zamierzałem zapolować! Tylko że twój smok nie był tym zachwycony.-mruknął poirytowany.
- Wybacz mu to. Nie lubi obcych.-powiedziałam. Lawliet parsknął ze złością.
- Zdążyłem zauważyć.- odparł.

< Lawliet ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz