Tak! To jest idealne miejsce by jej się kiedyś oświadczyć jak ją lepiej
poznam. Piękne miejsca. Podobne były we wcześniejszej watasze. Zacząłem
sobie wszystko przypominać. Dan’ego pancernika (mojego towarzysza),
Olivię (narzeczoną), panią Aleksandrę (moją nauczycielkę) no i
oczywiście mamę i tatę. To mnie troszeczkę rozczuliło. Zachciało mi się
płakać. Pobiegłem nad Źródło Życia. Siedzę i wpatruje się w moje
odbicie. Nagle pojawiła się w nim Celia.
-Co Ci się stało? – Zapytała zdziwiona.
-Wataha w której byłem miała podobne tereny. Przypomniałem sobie wszystko co się z nią stało.
-A co się stało? Nikomu nie powiem. Możesz mi zaufać.
- Należałem do watahy, która obejmowała stary podobno „uśpiony” wulkan.
Była uroczystość zaślubin pary bet, gdyby to były gammy to nie było tyle
motania. Nagle zaczęła trząść się ziemia. Z wulkanu zaczęła lecieć
para. Po chwili z wulkanu tryskała lawa. Ja stałem się niematerialny i
uniknąłem śmierci. Widziałem jak wszyscy spalali się. Był to okropny
widok. Widzieć jak rodzina ginie w płomieniach ognia a ty nie masz szans
ich uratować.
-Smutne, ale żyjesz dalej. Przecież masz już nową! Zapomnij o tamtej.
Przytuliła mnie. Serce dygotało mi w środku. Czułem się jak w niebie.
Mógłbym już tego nigdy nie doznać, gdybym nie żył. Tak. Od dziś jestem
optymistą!
-Chodź odprowadzę Cię do jaskini. –Powiedziała.
(Celia?)
Jakieś oklepana ta cała sytuacja ,_.
OdpowiedzUsuń~Rin i L