17 lut 2014

Od Cassidy - Czas zacząć ślub!

  I znów przygotowania. Stałam przed lustrem a wkoło mnie kręciły się inne druhny, wszystkie wadery, które chciały pomóc...
- AU! - warknęłam. Dey próbowała wczepić różową różę na siłę w moje włosy.
- sorry, ale musisz jakoś wyglądać! - powiedziała z radością Deynara. Umocowała w końcu nad moim czołem białą opaskę z długim, tiulowym welonem oraz kilkoma małymi różyczkami. Ktoś inny usiłował założyć mi poliestrowy, biały, długi, ciągnący się po ziemii niby - płaszcz, pelerynkę - coś w tym stylu , coś luźnego na moich plecach. Kasumi przeglądała się w lustrze obok mnie i sama poprawiała swoją przewspaniałą kreację.
- wszystko w porządku? - zapytała Kasumi widząc moją niezadowoloną minę. Szybko uniosłam łeb i pokiwałam głową z wymuszonym na pysku uśmiechem. Po chwili ciszy usłyszałam pstryknięcie, oczy zaczęły mnie piec.
- przestań! - warknęłam.
- musisz jakoś pachnieć! - stwierdziła z oburzeniem Deynara. - co z tobą?
- nic! Wszystko jest super! - warknęłam coraz bardziej zła. Przepchnęłam się przez tłum, ominęłam nasiąknięte tanimi perfumami pokoje i wyszłam z centrum przygotowań.
- oo, Cassy, znów coś nie wyszło? - usłyszałam piskliwy głos.
- Emerald! Idź, bo zepsujesz wszystko jeszcze bardziej!
- przykro mi, ale nie możesz tak teraz mówić... Bo należę do tej watahy.
- co?!
- tak, Kasumi nie wiedząc, kim jestem przyjęła mnie... Dobra z niej dziewczyna! - zaśmiała się.
- proszę, mogłabyś choć raz nie psuć wszystkiego?
- tak, miej ten swój głupi ślub. - powiedziała od niechcenia Emerald i odeszła.
- Cass, zaczyna się! - szepnęła podchodząc do mnie powoli Kasumi.
- dobrze, już idę... - mówiąc to podniosłam się i poszłam przed wejście, gdzie czekał już Damon. Za mną ustawiły się druhny, na "pierwszym" miejscu za mną stanęła Deynara. Ktoś wręczył mi jeszcze bukiet róż. Uniosłam łeb, usłyszałam dźwięk organów. Ruszyłam po czerwonym dywanie patrząc na Kasumi i Daraha, którzy już byli przy stanowisku Louiego - księdza. Ustawiłam się koło Kas, Damon koło Daraha. Deynara stanęła przed siedzeniem blisko ołtarza. Gdy muzyka ucichła, Louie otworzył księgę i rozpoczął formułkę.
- zebraliśmy się tutaj, aby uczcić małżeństwo tych dwóch par. - (teraz wymyślam! XD) - a więc: czy wy, Kasumi i Cassidy, chcecie pojąć za mężów tych oto Daraha i Damona? - zapytał. Kas spojrzała kątem oka na mnie i uśmiechnęła się. Serce zabiło mi tak, że bliskie osoby mogły je usłyszeć. Zapadła chwilowa cisza, ale obie otworzyłyśmy po chwili pyski i wyparowałyśmy:
- tie. - rozległo się.
- słucham? - zapytał trochę zaniepokojony Louie. - może osobno... Czy ty, Cassidy, chcesz pojąć za męża tego oto Damona? - znów zadał pytanie. Zastrzygłam uszami. - NIE. - powiedziałam wyraźnie i rzuciłam ze złością kwiaty na podłogę, zdeptałam je i z płaczem wybiegłam z sali. Usłyszałam szepty, kroki, nawoływania... Biegłam coraz szybciej zdejmując z siebie wszystkie rzeczy, w końcu runęłam na ziemie łkając przeraźliwie. Przyczołgałam się do kamienia i spróbowałam się uspokoić, pomyśleć ale usłyszałam kroki.

<Deynara? Kasumi? Damon, jeśli wogóle to przeczytasz?>


11 komentarzy:

  1. Ja to biorę!!!Ja! *^* ~Deynara/Zari
    P.S. Druga część diabelnego planu C&D -wykonana. Musimy zacząć knuć coś nowego, bo skończyły nam się idee, a bez nich zrobi się tu nudno
    P.P.S. Czy ja muszę jakoś specjalnie przepraszać SAM I JAMESA za moją akcję zaręczynową? -,- Tom jest mniej zgryźliwy od was. Ani moja odpowiedź na pierścionek, ani nieporozumienie z Zeke nie wymagało waszych błyskotliwych uwag.
    ~Deynara/Zari

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Si, si, Deynaro! My już tam mamy plany. Popiszemy na Howrse, wprowadzimy zamieszanie - jak zawsze. I pisz C.D. :*!
      ~ Cassidy

      Usuń
    2. Nom Deynaro - skoro tu tak sobie na komentarzach piszecie o swoich planach i o waszej 'genialnej' akcji/planie to ja równierz myśląc że skoro ja nie robię 'apelów' na wasze konentarze to wy też nie będziecie robić 'apelów' jeśli chodzi o mnie...
      Przeprosiny?
      (Jej... myśli logicznie... oby tak dalej 'GENIUSZU ZŁA')
      A... jestem Samantha nie Sam... Sam to był Kevin w domu...
      ~ James i Samantha

      PS. Deynaro zastanów się dokładnie za co powinnaś mnie przeprosić... dokładnie.

      Usuń
    3. Ciebie nie mam za co przepraszać. O ciebie nigdzie nie chodziło. Ty mnie przepraszać pewnie też nie będziesz. Z Cassy mamy swoją koślawą ścieżkę porozumienia i nie muszą na to reagować wszyscy. A sam napisałam, bo komentowałam z komórki i nie chciałam pisać całego imienia. ~Deynara/Zari

      Usuń
    4. Tsa... tylko takie rzaczy pisze się na PW...
      ~ James i Samantha

      (Ja wiecznie na telefonie)

      Usuń
    5. PS. A więc to jest pytanie retoryczne?
      "Czy ja muszę jakoś specjalnie przepraszać SAM I JAMESA za moją akcję zaręczynową?"
      ~ James i Samantha

      Usuń
    6. Tak, to było pytanie retoryczne, bo oboje jesteście poza oboma sytuacjami, a się czepiacie xD ~Deynara/Zari

      Usuń
    7. Wątpię...
      PW. -.-'
      ~ James i Samantha

      Usuń
  2. Najprawdopodobniej Damon nawet tego nie przeczytał, bo nie wchodzi na watahę ;_; a potem wejdzie za rok i powie "ooo jak dawno mnie tu nie było! Jak tam moja żona?" A ja: "NIE MASZ ŻONY!" Więc... Czyżby Damon nawet nie był na własnym ślubie? O.o?
    ~Cassidy *^*

    OdpowiedzUsuń
  3. Emmm... CO? GDZIE? JAK? Cassidy uciekła?! 0.0
    ~ zdezorientowany świadek Daraha - James

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Si, si, mój drogi Jamesie. Uciekam i czekam na moją Deynarę, aż mnie przytuli i pocieszy.
      ~Cassidy

      Usuń