18 paź 2013

Od Shadow`a C.D. od Noche - "Kac Wolfs"

- Co to do diabła? - spytał Noche przysłuchując się płaczu szczeniaka.
Wyraźnie było słychać, że odgłosy dobiegały w głębi jaskini, gdzie było jeszcze ciemno. Poszliśmy tam. Moje oczy zauważyły szczeniaka, który gdy tylko nas zobaczył, przestał płakać.
Zabraliśmy go do części jaskini, gdzie było jasno i było już dla wszystkich jasne, że to szczeniak!
- Czyj to szczeniak? - spytałem.
- Nie widzieliście tu kogoś jak go wniósł? - spytał równie zdziwiony Noche.
- Nie. - odpowiedział równie oszołomiony James.
- Już dobrze. - powiedział Noche czochrając malucha po głowie.
- Chwila.... gdzie Darah?! - spytałem, bo zauważyłem, że jeszcze dziś nie słyszałem jego głosu.
- O raju... może poszedł upolować jakiegoś zająca lub się napić. - podejrzewał James.
- Możliwe. Chodźmy poszukać go. Dzieciakiem zajmiemy się później. - stwierdziłem.
- Nie zostawimy tu szczeniaka, w "spiżarni" jest Cerber! - powiedział oburzony Noche.
- Nie jest nasze... - zażartowałem.
- Popieram Noche. - wtrącił James.
- Dobra, zabierzmy je. - powiedziałem. - James? Obmyjesz łapy i pysk? Chyba masz je w gnoju...
Ja z Noche zaczęliśmy się śmiać, ale James pochmurniał i poszedł obmyć się w kałuży przed jaskinią.Jak wrócił zabrał dziecku, ale nadal od niego jednak jechało.
- Ej! Uważaj bo się udusi od twojej bomby śmierdzącej! - powiedział przez śmiech Noche.
Jednak szybo przestaliśmy się śmiać i w ciszy wyszliśmy do lasu.
- Dlaczego nic nie pamiętam z wczorajszej nocy? - spytał Noche z łapą przyłożoną do miejsca, gdzie wcześniej był kieł.
- Najwyraźniej zajebiśc*e się bawiliśmy. - odpowiedziałem, a po chwili dodałem. - przestańmy się przez chwilę martwić.
- Jak go nazwiemy...? - spytał po raz kolejny Noche.
- Ben. - podałem sugestie.
- Carlas (czytaj Karlas) - stwierdził twardo James trzymając szczeniaka.
- Carlas? - spytałem nieco zdziwiony. Nie lubię tego imienia.
Noche stwierdzi, że sprawdzi niektóre miejsca. Jak wrócił powiedział:
- Sprawdziłem wszystko, młody las i w w ogóle.
- Spokojnie jest już dorosły. Uspokuj się. Napij się. - mówiąc to wskazałem rzekę.
Jednak Noche chyba poczuł się gorzej bo zwymiotował...
- Teraz nie mogę. Niedobrze mi... - stwierdził basior.
- Dobra... odtwórzmy wersję wydarzeń. - mówiąc to zabrałem kawałem kory i zacząłem mówić. Wyskrobałem też pazurem po korze. "1" xD - Co pamiętamy jako ostatnie?
- Piliśmy sok z kaktusa w koronach tego twojego drzewa. - powiedział James.
- Potem poszliśmy do pubu "Leśne szaleństwo potraw". - przypomniałem sobie.
- Zgadza się. - potwierdził mój brat. - Potwm graliśmy w kości z jakimiś wilkami w grocie za rzeką... i Darah chyba tam był...
- Tak, na PEWNO tam był. - poprawiłem go.
- Wiecie co, ja nie pamiętam nawet kolacji. - powiedział załamanym głosem Noche.
- Wiem, chyba nigdy nie miałem takiego kaca! - stwierdziłem.
- Po grze w kości nie pamiętam nic! - powiedział James.
- Do 10:00 w nocy wiemy wszystko. Mogliśmy w ciągu 12 godzin...
Nagle mój brat zwrócił coś co przypominało ząb...
- Co to jest? - powiedział zabierając to do łapy.
- Boże, to mój kieł! - stwierdził Noche wyrywając mu ząb z łapy. - Co on robił w twoim brzuchu?!
- Dobry pomysł!Trzeba posprawdzać, czy nie mamy czegoś na sobie, w sobie.... co by nam pomogło.
Wszyscy zaczęliśmy sprawdzać czy nie mamy czegoś na sobie np. wplątanego w futro. Chłopaki nic nie znaleźli, ale ja zauważyłem że mam do szyi przyczepioną jakąś obrożę. Zerwałem ją.
- Kur*a! - przekląłem.
- Byłeś w nocy na ostrym dyżurze w dziale o nazwie "ostre zatrucia, złamania kości, poważne nadużycie substancji zabronionych". Nie brzmi to dobrze... - powiedział Noche.
- Wszystko w porządku? Jesteś cały? - spytał dziwnie zaspanym głosem James. Chyba coś mu leży na głowie... dziwne...
- Tak James! A tak w ogóle mamy adres "przychodni". Może ktoś tam będzie wiedział czy Darah był z nami.
Poszliśmy pod dany adres. Po drodze jednak Noche spytał Jamesa, który szedł z szczeniakiem w pysku kiwając nim we wszystkie strony:
- Eeee... czy na pewno umiesz zajmować się szczeniakami...?
- Znalazłem już kiedyś szczeniaka.
- Naprawdę? Gdzie?
- Na drzewie.
Noche zrobił zdziwioną minę. Popatrzał na mnie. A ja ruchami ust powiedziałem mu: "Chyba jest z nim gorzej. Musiał coś mieć wsypanego do soku z kaktusa." Chyba zrozumiał. Bo zakończył dyskusję.
- Musimy znaleźć Daraha... - chciałem coś powiedzieć, ale Noche mi przerwał.
- Patrzcie tam. - wskazał drzewo na którym był nasz toast.
Nie miało połowy liści, wejście było zatrzaśnięte, a gałęzi połamane...
- Lepiej z kąt chodźmy zanim ktoś nas zaczepi. - ponagliłem ich.
Szliśmy dalej. Nagle zaczepił nas jakiś wilk.
- Hej! To twój umyty, napojony, najedzony smok. Wedle tego czego życzyłeś sobie Shadow. - po tych słowach zagwizdał i sobie poszedł.
Przed nami stał majestatyczny smok. Jeden z 12 strażników niebios.
To zapowiadało kłopoty bo wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że aby zdobyć takiego smoka, trzeba znokautować jego poprzedniego właściciela...
- To MÓJ smok?! - powiedziałem zszokowany. 

< Noche? James? Jaka reakcja? >

3 komentarze: