Siedziałam w ponurym kącie w ośrodku
adopcyjnym. Patrzyłam jak inni się bawią. Nagle do ośrodka adopcyjnego
szczeniąt weszła ładna czarno różowa wadera. Podeszła do kojca w którym
byliśmy i patrzyła na nas. Najpierw popatrzyła na Lili. Potem na
Chasa... a potem na mnie! Nagle opiekunka zawołała mnie, Lily, Chasa i
Tony'ego. Wadera której imię brzmiało Czika popatrzyła na nas. To był
ten moment! Otworzyła pyszczek i.... powiedziała:
- Adoptuję Miru!
Uśmiechnęłam się! Nie mogłam uwierzyć. Ja! To ja jestem ADOPTOWANA! JA! Z nową mamą poszłam do jaskini. Tam rozmawiałyśmy.
- Szczęściaro akurat od pierwszego dnia wiosny! - Uśmiechnęła się mama Czika.
- Już wiosna? - Zapytałam.
Jestem taka szczęśliwa!
- Adoptuję Miru!
Uśmiechnęłam się! Nie mogłam uwierzyć. Ja! To ja jestem ADOPTOWANA! JA! Z nową mamą poszłam do jaskini. Tam rozmawiałyśmy.
- Szczęściaro akurat od pierwszego dnia wiosny! - Uśmiechnęła się mama Czika.
- Już wiosna? - Zapytałam.
Jestem taka szczęśliwa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz