Nie widziałam Noche'a już od dłuższego czasu. Postanowiłam go poszukać.
Plan ten jednak pokrzyżowało jedno z moich ulubionych zjawisk
pogodowych. A mianowicie deszcz.
Ucieszyłam się więc bardzo gdy tylko na mój pysk spadło kilka pierwszych kropli. Wybiegłam na pusta
przestrzeń i zaczęłam energicznie łapać krople. Skakałam w lewo, prawo, w górę, schylałam się. Jednym słowem - Robiłam wszystko by złapać jak największą ilość kropli. Spadały jednak tak szybko i było ich tak wiele,
że złapałam zaledwie kilkanaście, bardzo szybko się przy tym męcząc.
Zdyszana odpuściłam w końcu. Burzy też nie było śladu więc nadzieja
zjedzenia puszystej żelki przepadła. Powędrowałam sobie dalej w
nieznane, ponownie zajmując się szukaniem brata. Wszystkie jednak
miejsca, które sprawdziłam były puste. Wszystko wskazywało, że rozpłynął
się w powietrzu. Usiadłam pod drzewem i zaczęłam rozprawiać nad
zaklęciem, które mogłoby przywołać Noche do naszego wymiaru. Przyszły mi
do głowy różne zaklęcia, ale do połowy z nich nie miałam skaładniów, a
co do drugiej połowy to nie umiałam jej przygotować. Noche utknął więc
na zawsze... a przynajmniej tak myślałam. Wtem zza krzaków wyszedł jakiś
wilk. Nie chciałam walki więc najlepszym pomysłem by tego uniknąć było
przytulenie go...
< Kto to był, ten dokończy :3 >
Żelki? Mniamu-papu. :)
OdpowiedzUsuń- James
Bardzo mniam!
OdpowiedzUsuń- Dialy