Patrzyłem przerażony jak Deynara pada na ziemię pod silnym ciosem.
Rzuciłem się na wilka, który był sprawcą tej katastrofy. Był o wiele
mniejszy ode mnie. Stanąłem nad Deynarą odganiając od niej
nieprzyjaciół. Uśmiechnąłem się pod nosem.
"Taka góra mięśni powali każdego" - mówił mój nauczyciel.
W obecnej sytuacji okazało się, że chyba miał rację.
"No, chyba, że atakuje cię gość jeszcze większy od ciebie" - pomyślałem
kwaśno wspominając nierówne starcie między mną a Gorgrogiem.
Wokół mnie zrobiło się pusto. Wszystkie wilki albo leżały nieżywe, albo
uciekły. Nagle usłyszałem odgłos kroków. Im bliżej ten ktoś był tym
ziemia coraz bardziej się trzęsła. Pozostałe przy życiu wrogie wilki
zawyły tryumfalnie. Zarządzono odwrót. Tylko ja zostałem próbując
obudzić Deynarę. Popatrzyłem przerażony w stronę skąd dochodziły kroki.
Łamiąc drzewa z wielkim rykiem na pole bitwy wybiegła...olbrzymia bestia:
Razem z nią przybiegło jeszcze około 50 wilków. Besta ryknęła. Niebo
zaszło się chmurami tak, że było prawie czarno. Nagle nie wiadomo skąd
zaczęło przybywać mgły. Zrobiło mi się niedobrze. Straciłem przytomność.
< Deynara? Co dalej? >
O nie! Znów wszystkie wilki padają! To jest CHORE!!!
OdpowiedzUsuń- James XD