22 wrz 2013

Od Kasumi - "Jak to było..."

Zacznijmy od tego jak to było ze mną, moim bratem James'em i utworzeniem tej watahy.
Kim byli moi rodzice? Nie wiem, nigdy ich nie widziałam. Mnie i mojego brata wychowywał pewien wilk, który zwał się Otton. Miał szarą sierść, czerwone podbrzusze, czerwoną końcówkę ogona, oraz czerwone czubki uszu. Był dla mnie i James'a jak ojciec, chodź wiedzieliśmy, że nim nie jest. Opowiadał nam, że znalazł nas porzuconych w lesie. Miał on też swojego własnego syna, Shadow'a jednak i tak nas wszystkich równo traktował, a dla mnie Shadow z kolei był jak drugi brat. Lubiłam się z nim bawić.
 Te nasze szalone zabawy w trójkę zawsze będę miło wspominać. Podobnie jak nasz wspólny pomysł kiedy byliśmy już nastolatkami, aby naszemu Tacie upiec ciasto na urodziny. No wyszło trochę spieczone... ale liczą się dobre chęci. No i oczywiście zaśpiewaliśmy mu. :)
Oczywiście nasz tata podobnie jak nasza trójka był magicznym wilkiem, więc kiedy mieliśmy prawie 2 lata to zaczął nas ćwiczyć i pomagał odkrywać nam swoje żywioły, a potem moce. Był naprawdę dobry mistrzem, a my pilnymi uczniami... no czasem... zdarzało się, że uderzyłam go kulą światła... ale na szczęście nic poważnego, się mu nie stało...
Lata mijały, my byliśmy coraz sprawniejsi, uzdolnieni, a nasz tata się starzał, coraz rzadziej z nami polował, a potem tylko w trójkę polowaliśmy, a potem przynosiliśmy mu cześć łupu... a potem jeszcze zachorował. Jak pewnego dnia wróciliśmy z polowania to on już nie żył... byłam załamana. Chodź wiedziałam, że nie jest biologicznym ojcem... to za nim tęskniłam jak za własnym...
Kilka dni po tym zdarzeniu wyruszyliśmy w podroż. Po kilku dniach wędrówki James i Shadow pokłócili się o to w którą iść stronę. Chciałam ich pogodzić, ale nic z tego... Shadow poszedł w swoją stronę, a James w swoją... a ja? Nie wiedziałam z kim iść, obu kochałam jak swoich własnych braci. Nie chciałam wybrać ze względu na wiązy krwi... jednak musiałam szybko wybierać, bo jeszcze trochę, a obu straciłabym z oczu. W pierw podbiegłam szybko do Shadow'a i powiedziałam do niego:
- Proszę, pogódźcie się. - prosiłam go.
- Niby jak... - westchną, a potem popatrzał na mnie swoimi białymi oczami bez źrenic z których bił blask.
- Spróbuj... proszę. Nie chcę, aby przez tą kłótnie rozpadło się nasza trójka...
- Jeśli nawet uda się, to i tak pewnie ta sytuacja się powtórzy. Nie ma innego wyjścia.
- Zawsze jest tylko potrzeba chęci i determinacji, aby je znaleźć.
- Może i to prawda, ale ja już podjąłem decyzję, a ty? - stwierdził.
- Wybacz, ale ja pójdę z James'em... nie umie za bardzo o siebie zadbać... w przeciwieństwie do ciebie. - powiedziałam z łzami w oczach.
- Twoja decyzja. Żegnaj siostro. Będę za tobą tęsknił... - powiedział i poszedł.
- Żegnaj...
Odwróciłam się i poszłam do James'a... Nie poruszałam tego tematu z nim... nie chciałam go prowokować, a co gorsza jeszcze go stracić... w tedy zostałabym zupełnie sama...
Po długiej i wyczerpującej wędrówce na północ trafiliśmy na teren przez nikogo nie zajęty. Było to rozległe piękne terytorium. Stwierdziliśmy wspólnie, że tu założymy własną watahę... watahę Życia.
Teraz właśnie przechadzam się po Magic Forest i podziwiam jego piękno. To chyba jedno z moich ulubionych miejsc. Napawa mnie pozytywną energią i pomaga przetrwać stratę Taty i Shadow'a...
Nagle usłyszałam ruchy za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam dwa wilki. Basiora o ciemno brązowej sierści i jasnych olbrzymich skrzydłach oraz waderę o brązowawym ubarwieniu.

< Shiro? Nymeria? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz