- Po pierwsze nie obrażaj mnie, po drugie przeprosić ? Znasz takie słowo
? Gratuluje. – odparłem, bez żadnej już nuty zaskoczenia w głosie
- Nie aktualne. – odarła szorstko Samantha.
- A mam sprawić, ze będzie ?
Zabrałem jakiś cień i stworzyłem z niego klejącą kule. Uniosłem ją. Już chciałem rzucić, ale wilczyca odezwała się
- Dobra, już dobra. Tylko nie rzucał we mnie tym obrzydlistwem. Zgoda ?
- Jasne. Zapomnijmy już o tym – uśmiechnąłem się. – Może w ramach zażegnania konfliktu, pójdziemy na polowanie ?
- W sumie…
Wyszliśmy z jaskini i skierowaliśmy się w stronę Bezkresnej Doliny. Już chciałem biec, ale ktoś mnie przytrzymał.
- W dolinie ? Nie lubię, na otwartym terenie.
- A ja tak, lubię biegać. Zobaczysz, będzie fajnie. Może zobaczymy kto
jest szybszy ? Wyścig, stąd do początku doliny. Co ty na to ?
- Lubię wyzwania. – wadera zaznaczyła linię łapą – Gotowi, do startu, START !
Puściłem się biegiem. Byłem jak zawsze podczas biegu czarno białą
strzałą. Mimo zawrotnego tępa, miałem świetną przyczepność. O spory
kawał wyprzedziłem wader ę. Nagle przede mną stanęło wielki odstęp
między drugim kawałkiem drogi. Mogę powiedzieć, że przepaść. Z tyłu
usłyszałem Samanthę. Ledwo wyhamowała. A to skąd się tu do jasnej
ciasnej wzięło ?
- Nie wiem, ale ja skaczę.
- Chyba nie mówisz serio, to ma z 10 metrów, jak nie więcej !
- No i ?
Odsunąłem się ze 3 metry, i puściłem się biegiem. Przy krawędzi,
zbliżyłem wszystkie cztery łapy do siebie, i wybiłem się. Dosłownie
leciałem
( Samantha ? Jakby co pozwałam na wypadek)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz