14 kwi 2014

Od Cassidy C.D. od Jamesa

  Spuściłam wzrok.
- mówię Ci to, bo... Bo... - zaczęłam się nerwowo jąkać. - bo wiem, że mogę na ciebie liczyć... Po prostu to... Było mądre z twojej strony, że się do mnie zgłosiłeś. - przymknęłam oczy spoglądając ukradkiem na Jamesa. Zapadła chwila ciszy. - nie możesz w żaden sposób pomóc. 
Podniosłam oczy na Valiente. Znów zasnęła kamiennym snem, a wokół niej walały się kawałki szkła, na podłodze rozlana była fioletowa substancja. Podeszłam do niej i usadziłam ją na posłaniu, po czym razem z Jamesem posprzątaliśmy bałagan.
- jeszcze długo będzie tak spała. - powiedziałam. - zostawmy ją, poradzi sobie. Chyba nie jest dzieckiem. - po tych słowach od razu ruszyłam w stronę wyjścia, James podążał za mną. - musimy nazbierać ziół. 
- jakich ziół? - zapytał. Nie odpowiadałam, natomiast przyspieszyłam kroku i po chwili schyliłam się by zerwać roślinę. Była zielona, miała mały, fioletowy kwiatek. 
- mamy tego poszukać. - powiedziałam, podstawiając mu pod nos roślinę.

<James?>

2 komentarze: