Chodziłem sobie po plaży. Nie wiedziałem, co ze sobą począć. Właśnie
straciłem wszystkich bliskich, watahę, i towarzysza. Dlaczego? Już
wyjaśniam. Należałem do watahy, która obejmowała stary podobno „uśpiony”
wulkan. Była uroczystość zaślubin pary bet (zawsze każdy członek musiał
przyjść), gdyby to były gammy to nie było tyle motania. Nagle zaczęła
trząść się ziemia. Z wulkanu zaczęła lecieć para. Po chwili z wulkanu
tryskała lawa. Ja stałem się niematerialny i uniknąłem śmierci.
Widziałem jak wszyscy spalali się. Był to okropny widok. Widzieć jak
rodzina ginie w płomieniach ognia a ty nie masz szans ich uratować.
Wracając. Chodziłem teraz po obcych terenach. Mogły mnie przecież
rozszarpać inne wilki, które tam mieszkały. I tak moje życie nie jest
już nic warte. Znowu będę musiał przechodzić tą nudną formułkę: Kim
jesteś? Co tu robisz? Zaprowadzę Cię do Alfy. Oczywiście ktoś mnie
zaczepił. Była to jakaś wadera. Nie taka jak te z mojej dawnej watahy.
Ona była inna… nie taka Emo, co chce się zabić (raz miałem taki
przypadek).
- Kim jesteś? Co tu robisz? –Spytała a mi coś zaczęło bić w środku… czy to serce?! Ja nie mam serca!
-Azaliż wielmożna panno jestem Zeke. Spacerowałem dotychczas.
-Masz watahę?
-Nie… - I w tym czasie przypomniałem w sobie, co się z nią stało.
-A to możesz dołączyć do tej, w której jestem. Chodź zaprowadzę Cię do Alfy.
-Ok.
„Za tobą wszędzie pójdę…” pomyślałem. Już byłem po formalnościach
członkiem watahy. Jakie szczęście! To właśnie ją przydzieliła do
oprowadzania mnie po terenach!
(Celia?)
PROTESTUJĘ! Mój wilk miał się Zeke nazywać -.- Trąbie o nim w każdym moim opowiadaniu!
OdpowiedzUsuń~Deynara/Zari
On był pierwszy. :)
UsuńA kto pierwszy ten lepszy...
Ty miałaś zemste za "potrójny ślub" a to jest chyba zemsta za twoją zemstę. :D
Sprawiedliwy jest ten śwat...
~ James i Samantha