24 lut 2014

Od Loony

Szłam przez las. Tp było pewne. Wyczuwałam drzewa. Piętrzyły się wysoko. Temperatura była tu inna. Niższa. Z łatwością lawirowałam między drzewami. Uszy rejestrowały nawet najmniejszy dźwięk. Czasem przebiegła wiewiórka albo mysz. Wyczuwałam ich ciepło, słyszałam bicie ich malutkich serc. Przystanęłam. Ktoś szedł. Jakieś 3 km ode mnie. Nieźle chałasował. Chociaż mógł się nawet się skradać. Dla mnie nawet niewielki szmer jest głośny. Ruszyłam w tamtym kierunku. Już czułam ciepło jego ciała. Basior. Stanęłam nieopodal jednego z drzew. I czekałam. Na cokolwiek. Zapewne teraz mnie zauważył. Trzaski ucichły. Zaczął się do mnie zakradać. Obróciłam głowę w jego stronę. Szmer gałęzi mówił mi wszystko. Tak samo jak ciepło ciała. Poniósł się. Już wiedział że został nakryty.
- Kim jesteś?-zawołał do mnie.
- Nazywają mnie Loony.-odparłam spokojnie.
- Zdajesz sobie sprawę że jesteś na terenie watahy...?
- Wiem. Czuję zapach wilków.- mruknęłam. Zaczyna się. To całe dochodzenie.
- Chcesz dołączyć?- zapytał. Zamyśliłam się. Niezbyt lubiłam towarzystwo innych ale z drugiej strony.. Będę miała schronienie i łatwy dostęp do jedzenia.
- Jasne.-powiedziałam. Podeszłam do wilka. Nie poruszył się.
- Czy ty mnie widzisz?-zapytał. Poczułam na sobie jego wzrok. Każdy o to pyta.
- Nie, nie widzę cię.-powiedziałam siląc się na spokój. Zamilkł.
- Zaprowadzę cię do alfy.-rzucił tylko. Ruszył między drzewa. Z łatwością szłam za nim omijając przeszkody. Nie zadawał pytań. I dobrze. Nie ma potrzeby.
- Jestem Lawliet- powiedział po chwili ciszy. Sekundę potem wyczułam inne wilki. Uderzyła we mnie fala zapachów i głosów.
- Co to za zbiegowisko...?-zapytałam.
- Zbiegowisko...? Jeszcze nawet nie doszliśmy. Po za tym trwa ślub alfy.
- Yhy.-mruknęłam tylko. Wilki urządzają wesele. Dziwna ta wataha. A jeszcze nawet nie dołączyłam. Za jakieś piętnaście minut weszliśmy między wilków. Każdy coś gadał. Zapachy znowu uderzyły we mnie. Kluczyłam między wilkami. Nadepnęłam komuś na łapę.
- Uważaj! Patrz jak chodzisz.- warknął ktoś. Obróciłam w jego kierunku głowę. Już miałam coś mu powiedzieć gdy odezwał się Lawliet.
- Kasumi już do ciebie idzie.-powiedział tylko. Odwróciłam głowę w stronę wadery.
- O co chodzi? Kto to jest?-zadała pytania do basiora.
- Z nią rozmawiaj. Chce dołączyć.- mruknął.
- Tak. Teraz jesteś trochę zajęta. Formalności zrobimy potem.-odparłam i odeszłam. - Będę niedaleko - rzuciłam na odchodne. Odeszłam kawałek od tego zbiegowiska. Ułożyłam się w zacisznym miejscu. Usłyszałam kroki i wyczułam czyjeś ciepło. Równie szybko dotarł do mnie zapach danego wilka.
- Lawliet?-zapytałam. Kroki ucichły. Basior podszedł do mnie.

< Lawliet ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz