25 paź 2013

Od Shiro C.D. od Kasumi - "Wielki problem, mało czasu"

Odchodziłem w nieznane. Mijałem ośnieżone drzewa pełne zwisających z gałęzi sopli, wszystkie wyglądały tak samo. Bez Kasumi będzie mi strasznie smutno, w końcu to moja przyjaciółka... Pomiędzy drzewami przebiegła sarna, zawróciłem w dzikiej gonitwie za zwierzynom. Skoczyłem na sarnę, wbiłem kły w jej kark, padła bezwładnie. Po chwili leżała w kałuży krwi, ale nie zwykłej, tylko złotej... Rozejrzałem się zdezorientowany, nie bylem już w tym samym lesie, naokoło mnie były drzewa cale we krwi, a na ziemi leżały sterty kości i wnętrzności! Tak jak myślałem, dotarłem do krainy strażników Samarii. Miejsca, którego władcą był Respire, tu także się wychowałem i sam miałem być strażnikiem. Do czasu kiedy mój niby "ojciec" mnie wygnał.
- " I jak tam? " - usłyszałem w głowie głos Kasumi.
- Nie najlepiej, mam teraz spore kłopoty, wezwij wszystkich, bo Respire wysłała strażników, aby was pojmać. - mruknąłem zmartwiony.
- " Dobrze, już wysyłam wiadomość, aby do mnie szybko przybyli. " - odpowiedziała Kasumi.
Na nos kropla mi kropla krwi z jednej z gałęzi. Oblizałem się, jak dawno nie czułem smaku tej krwi. Usłyszałem wycie strażników pędzących na łowy. Schroniłem się w jaskini zbrojnej, założyłem jedną ze zbroi, aby wtopić się w tło. Wziąłem w pysk dzidę i tarcze. Wyślizgnąłem się niepostrzeżenie z jaskini. Ruszyłem w stronę zamku Respire. W przepaści, przed którą prowadził most przechodzili strażnicy z calom watahom życia zakutej w kajdany! Rozłożyłem skrzydła lecąc w przepaść. Zabiłem większość strażników, a reszta uciekła, zaprowadziłem wilki do wielkiej jaskini, w której za wejście prowadziła szczelina. Kiedy wszyscy byliśmy bezpieczni rzuciłem Kasumi rozkojarzone spojrzenie.
- Co wy tutaj robicie? - spytałem obnażając kły, zaczęła się ujawniać moja niszczycielska natura, ale po chwili zadałem to pytanie spokojniejszym tonem. - Co się stało, znaleźli was? - spytałem siadając.

< Kasumi? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz