22 paź 2013

Od Shadow`a C.D. od Noche - "Kac Wolfs"

- Popełniliśmy błąd. Musimy unieważnić te małżeństwo. Możesz? - spytałem wilka, który twierdził, ze nas zna.
- Jasne. - stwierdził, ale momentalnie dodał. - Ale to łamie mi serce i będę smutny. - gdy to mówił spojrzałem na Noche, który prawie, że się miotał trzymając się za głowę chodząc w kółko. - Ale to żaden problem. Dam wam dobrą cenę, ale muszą być obie strony.
- Nie ma sprawy. Wspaniale, prawda Noche? - spytałem kumpla. -  Ona pewnie wie gdzie jest Darah.
- Super. - stwierdził sarkastycznie Noche, na chwile się zatrzymując, ale potem dalej zaczął krążyć z łapami na głowie.
- Ok. Eee... - zacząłem. - Potrzebujemy jej adresu. Wypełniła formularze?
- Jasne. - powiedział krótko po czym spojrzał na wilczyce, która przyniosła wcześniej pudło z "gadżetami", a teraz przyglądała się swoim paznokciom. - E! Co z tobą! Przynieś dokumenty! Całe życie czekam jak się ruszysz!
Po chwili wyszliśmy z adresem, pudłami w których były "gadżety". Głęboko westchnąłem po wyjściu, a Noche nadal był zmartwiony...
- A medalion mojego ojca? - spytał James.
W czas sobie przypomniał... Jednak nie zamierzam wychodzić z siebie... a tak w ogóle to jaki medalion?
- Spokojnie, na pewno Darah go ma.
- Spalmy smoka i cały ten szajs. - powiedział stanowczo Noche, ale nie za dobrze to zabrzmiało w jego ustach. A po za tym... spalić smoka?! To jest niehumanitarne.
- Spalić? Kim ty jesteś? - spytałem bo nie byłem pewny po tym co usłyszałem...
- Nie wiem Shadow. Człowiekiem który poślubił nieznajomą. Cała ta sytuacja jest kompletnie porąbana. - nastała nieprzyjemna chwila ciszy. Po chwili podszedł do podstawionych na ziemi pudeł. - Te kubki. - stłukł kubek, a James wtrącił:
- Ej! - powiedział jakby zabił jego siostrę xD.
- Te czapki. - z ciągnął z głowy Jamesa czapkę i rzucił nią o ziemię. - ten smok świadczą o nocy której nigdy nie było. Dlatego spalimy to wszystko. - przy ostatnim zdaniu zaczął wymachiwać łapami we wszystkie strony.
- Po latach znalazłem siostrę, brata i znalazłem watahę, chcę to zataić, ale nie spalę smoka. - mówiłem.
- Więc ja to zrobię. - stwierdził Noche.
- Pomóc? - spytał James.
- Nie, dzięki. - odpowiedział zamężny basior.
Wszyscy zamilkliśmy, a Noche stwierdził.
- To Dialy chce zemną pogadać.
- Nie pozwól jej mówić w twojej głowie. - powiedziałem.
Włożyłem i przymocowałem pudła do grzbietu smoka.
- Muszę, już dwa razy chciała pogadać! - zamknął oczy po czym otworzył i zaczął mówić (nie umie chyba za bardzo rozmawiać w myślach bo nie ma tej mocy). - Hej! Jak się masz siostrzyczko. - chwila ciszy(siostra do niego coś mówiła) - Wiem, okropny zasięg (xD). Chyba przez sekwoje, okropne. - znów chwila ciszy. A ja siedząc już z Jamesem na grzbiecie smoka czekaliśmy jak do nas dołączy. - Świetnie, spokojnie, ale dobra zabawa. - krótka chwila milczenia, kiedy wsiadł na grzbiet. - Poznaję winiarskie ciekawostki.
- Chciałbym karmić piersią.* - powiedział do mnie James po czym westchnął.
"What the fa*k?!" myślałem.
W ten kiedy Noche rozmawiał i już mieliśmy odjeżdżać przyleciał jakiś żółty smok.
Zatrzymał się tuż przed nami. Nasz smok zaczął się miotać. Z żółtego zeszło dwóch facetów z drewnianymi pałkami xD. Jednak Noche nadal mówił.
- Zaraz pójdziemy na rytualne polowanie.
- Kurcze... - powiedziałem do siebie, widząc jak oni podchodzą do nas.
- Złazić! - krzyknęli klepiąc dość mocno smoka w bok.
Noche nadal mówił:
- Zaczyna się polowanie.
- Gdzie on jest! - krzyknął dobrze zbudowany wilk.
- Spokojnie, chyba szukamy tego samego faceta. - próbowałem ich uspokoić, bo wydawało mi się, że chodzi o Daraha.
Im chyba nie spodobało się te "chyba" które użyłem, bo walnęli smoka w pysk pałką. On(smok) cofnął się, ale nie odleciał, nie wiedziałem dlaczego! My wrzasnęliśmy krótko.
- Ej co robisz?! - krzyknąłem.
Dziecko zaczęłopłakać, a Noche znów nawijać.
- Szczeniak w środku polowania? Nie to zabijana dzika koza.
- Nie wiem o czym mówisz! - krzyczałem dalej do wilczura.
- Może pan się pospieszyć i polować dalej? - spytał mnie dość głośno Noche, pewnie siostra...
Spojrzałem na niego i powiedziałem zły.
- Próbuję, ale mnie blokują!
Facet znów zaczął bić smoka po pysku, któremu zaczęła lać się błękitna krew, ale nadal nie odlatywał!
- Przestań! Tu jest dziecko! - krzyknął James do wilczura.
Noche otworzy szeroko pysk.
- Dziecko kozy. - powiedział Noche.
W ten wyszedł facet od ślubu i powiedział.
- Ej! Dlaczego psujecie się mi interes?!
Wilczury spojrzały na nas i zaczęły szykować ogniste kule.
- Wynocha ze smoka!
- On umie strzelać ognistymi kulami! - panikował James.
- Oddzwonię! - powiedział na koniec Noche.
- Wio! Jak najdalej z tond! - powiedziałem do smoka, a ten wzbił się w powietrze(nareszcie) przewracając jednego z wilków, który przez to uderzył kulą ognia tego faceta od ślubów. Potem trącił skały, a te były chyba za twarde, więc się cofnął.
- Postrzelił Ediego! - spanikował całkiem Noche (kto by nie spanikował).
Nasz smok uderzył wrogiego smoka raniąc go, potem dalej się cofając przewalił drzewo, w końcu wzbił się w powietrze nad drzewami.
- Go! Go! Go! Go! - krzyczał Noche.
W końcu znaleźliśmy się po za ich zasięgiem.
- Ok. - westchnąłem. - Ale jazda.
Teraz roznosił się krzyk dziecka.
- Co to za jedni? - spytał cicho Noche, a potem dodał. - Spokojnie. - dziecko przestało płakać i umilkło. - CO TU SIĘ DZIEJE DO DIABŁA!
- Pojęcia nie mam. - odpowiedziałem.
- Y, y, y, y, - mówił Noche. - Nie... siostra... znów do mnie "dzwoni".
- Przełącz na tryb nagrywania (da się tak xD) - doradziłem.
- Ha, ha, ha. - udała śmiech Noche. - to sztuczny śmiech.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Na miejscu ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

James znów coś mamrotał o jakimś zespole muzycznym.
- Zamknij się James. - stwierdził Noche. - Która jaskinia?
- 225. - odpowiedziałem.
Z tej właśnie jaskini wyszła wilczyca ze zdjęcia.
- Dzięki Bogu jest z ojcem! - powiedziała wyrywając szczeniaka Jamesowi. - Umierałam ze strachu i tęskniłam słonko i za tobą. - wtedy pocałowała namiętnie Noche.
Popatrzyłem na Jamesa.
- Co się z wami stało? - powiedziała wadera.
- Właśnie nie wiemy. Mieliśmy nadzieję, że ty nam to powiesz.
- Wyszłam po kawę dla was, a gdy wróciłam was nie było. - umilkliśmy... za dużo nie powiedziała... - Dlaczego milczycie?
- Ja nie milczę. - odezwał się zamężny Noche.
- Słodki jesteś. Chodźmy. Musze nakarmić Taljera (czyt. Taljera) - powiedziała zabierając Noche za łapę.
- Słyszałeś, ma na imię Taljer. - powiedział zawiedziony James.
- Według mnie wyglądam na Carlosa. - powiedział klepiąc go po grzbiecie, bo chciałem go pocieszyć.
Jade nalała nam herbatki.
- Dziwnie się zachowujecie. - powiedziała.

< Noche? James? >

* - chodzi o to, że Jamesowi "troszeczkę" odbiło, bo zrobił coś, ale o tym w późniejszych opowiadaniach z serii "Kac Wolfs". Na co dzień zachowuje się, tak jak pisze w jego charakterze. ;)

3 komentarze:

  1. Zaklepuję kolejkę!
    - James

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. James... nie przeginaj, bo to jest już wkurzające...

      ~ Shadow (zazwyczaj zrównoważony, ale teraz "troszeczkę" wkurzony...)

      Usuń