- Nie wiem. . . musimy chyba wrócić do swoich zajęć. No bo co innego?
- Chyba masz rację. - powiedział trochę niepewnie James.
- Przecież nie będziemy tu tak czekać? Co nie?
- No. . .
- Chodźmy już. - stwierdziłam.
Poszłam w kierunku lasu, ale jednak się odwróciłam, aby sprawdzić, czy mój brat na pewno razem zemną idzie. Dobrze zrobiłam, bo o nadal tam stał wpatrzony w lustro wody.
- Ej! James chodź! - krzyknęłam.
On odwrócił się w moją stronę bez słowa, podszedł do mnie i ruszyliśmy równym tempem w stronę lasu, gdzie mieszka właśnie mój brat.
- Ale. . . ale ja chciałbym się z nim zobaczyć. . .
- Przecież to nie koniec świata. NA PEWNO się jeszcze nie jeden raz spotkacie. - próbowałam pocieszyć brata.
- No, może i masz rację. . .
- MOŻE? NA PEWNO mam rację. - powiedział do niego z uśmiechem.
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu.
"Chciałabym zobaczyć jak tam jest. . ." - rozmyślałam.
~ To kiedy będziesz miała czas to daj znać. ~ usłyszałam już mi dość znajomy głos.
~ Gdyby to było takie łatwe. . .
~ Przecież jest.
~ Gardzo śmieszne. Jak ja się tam dostanę, skoro przez Źródło Życia się nie da?
~ Zobaczysz, na pewno coś wykombinuję. ~ stwierdził basior. ~ Ty się o to już nie martw.
~ Niech ci będzie. Do usłyszenia. ~ pożegnałam się.
< KONIEC >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz