Wpadłem do wody. Na moje szczęście umiałem oddychać pod wodą, bo z
zaskoczenia mógłbym zapomnieć żeby wstrzymać oddech. Deynara musiała
ponownie się wynurzyć, żeby zaczerpnąć powietrza. Wyskoczyłem z wody
robiąc przy tym ogromną falę. Deynare zniosło o jakieś 10 metrów.
Zacząłem się śmiać. Nie zauważyłem jak Deynara wzbiła się w powietrze i
wylądowała w wodzie tuż koło mnie robiąc z rozpędu jeszcze większą falę.
Chlapaliśmy się tak długo aż padaliśmy ze zmęczenia.
Wyszedłem na brzeg. Zauważyłem w pobliżu stado pięknych czapli.
Zagwizdałem. Nagle wokół mnie zaczęło wzlatywać więcej i więcej ptaków
wodnych. Siadały mi na grzbiecie lub koło mnie. Na łapie przysiadł mi
ptaszek o barwnym upierzeniu. Podszedłem z nim do Deynary, która stała
osłupiała wśród stada ptaków. Ptaszek przefrunął na jej łapę.
- Jak ty to robisz? -spytała
- Czyli co?
- No jak kontrolujesz te ptaki? Zlatują się na twój gwizd. Nie boją się. Jak?
- Taka moc - powiedziałem - Słuchają mnie wszystkie stworzenia wodne i
te które żyją blisko wody. Potrafię się też dogadać z niektórymi
istotami mroku, ale nie mam nad nimi kontroli.
< Deynara? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz